29.05.2014
W oczach hodowców i producentów sprzętu zwierzę zawsze będzie tylko częścią wyposażenia, małym trybikiem pozwalającym osiągać zyski. A żeby zyski były większe, a praca łatwiejsza, można ją jeszcze bardziej zmechanizować.
W zeszłym tygodniu przedstawiciele naszego holenderskiego biura wybrali się na targi VIV Europe, żeby zobaczyć, co w trawie piszczy. VIV to targi, które od kilkudziesięciu lat łączą hodowców zwierząt i producentów wyposażenia. Najpierw tylko w Europie, z czasem organizowane praktycznie na wszystkich kontynentach. Jako że targi przyciągają ludzi z całego świata, pokazywane jest wyposażenie, które nie zawsze będzie dozwolone na terenie Unii Europejskiej. Okazuje się, że widać dość silną tendencję, aby kurczęta, które na razie hodowane są na ogół w wielkich halach, w których mogą chodzić wolno (oczywiście są bardzo stłoczone), zamykać w klatkach.
Szczególną uwagę zwrócił system wymyślony przez firmę Texha. Kurczęta trzyma się w klatkach umieszczonych jedne na drugich, pod którymi znajduje się przesuwana taśma. Za jej pomocą usuwane są odchody; jednak kiedy przychodzi czas uboju kurcząt, podłoga klatek otwiera się, kurczęta spadają na taśmę i przesuwane są dalej. Nic dziwnego więc, że system ten nazwano Robot.
Być może da się w tym przypadku posłużyć argumentem o większej higienie i regularnym usuwaniu odchodów, które inaczej powodują odparzenia. Nas jednak przeraża ta automatyzacja produkcji, a co za tym idzie na pewno zwiększenie liczby hodowanych i zabijanych zwierząt oraz zalety, które podaje producent – mniejsze odległości między klatkami i ograniczenie od minimum liczby pracowników.