Opublikowane 14.02.2023
Zapraszamy do lektury tekstu Philipa Lymbery, prezesa międzynarodowego Compassion in World Farming.
Ktoś mądrzejszy ode mnie powiedział kiedyś:
Jedną z najtrudniejszych rzeczy w życiu jest mieć w sercu słowa, których nie da się wypowiedzieć.
Kiedy siadam do pisania tego tekstu na Walentynki, nie jestem pewien, czy kiedykolwiek znajdę odpowiednie słowa, by opisać, co czuję do tych innych gatunków, które zazwyczaj nazywamy „zwierzętami”.
Tych cudownych stworzeń, które zasługują na godne życie, które zasługują na nasz szacunek i mają równe prawo do życia na tej planecie, ale które zbyt często wykorzystujemy dla własnej przyjemności, korzyści materialnych lub po prostu „bo możemy”.
Nic nie doprowadza mnie do takiej rozpaczy, jak przedstawiciele mojego gatunku, którzy uparcie krzywdzą zwierzęta i znęcają się nad nimi. Zwierzęta są najsłabszymi członkami społeczeństwa, ale to właśnie one sprawiają, że serce mi rośnie. Dają radość, po prostu będąc sobą.
Jednak naginamy te stworzenia do swojej woli, niezależnie, czy są domowe, dzikie czy hodowlane. Nadzorujemy je i kontrolujemy. Decydujemy, które z nich będą żyć, a które umrą My, ludzie, jesteśmy skomplikowanym gatunkiem. Wielu z nas troszczy się o zwierzęta i o ich dobro, ale ilu znacie ludzi, których obchodzi los zwierząt hodowanych na żywność?
Zawsze mnie zadziwia, że niektórzy „miłośnicy zwierząt” nigdy nie kwestionują sposobu, w który traktowane są zwierzęta hodowane na mięso.
Fakt ten jest bardziej znany jako „paradoks mięsa”.
Moja przyjaciółka, baronowa Rosie Boycott, powiedziała mi kiedyś:
Gdybyśmy próbowali intensywnie hodować labradory tak, jak hodujemy świnie, które są równie inteligentne, spotkałoby się to z oburzeniem.
Równie wielu ludzi nie zastanawia się nad tym, jak czują się dzikie zwierzęta zamknięte w ogrodach zoologicznych. Albo jak zwierzęta są bite i torturowane, żeby zmusić je do noszenia ludzi, tańca lub walki, po prostu dla naszej powierzchownej przyjemności i rozrywki.
Wiemy jednak również, że wielu właścicieli zwierząt towarzyszących woli je od ludzi. Według badań (Pets over People) jednym z powodów, dla których niektórzy wolą zwierzęta towarzyszące od ludzi, jest to, że zapewniają „bezwarunkowy pozytywny szacunek” – na co miłośnik zwierząt nie zawsze może liczyć w interakcjach z ludźmi. Zwierzęta nie piętnują też osób z chorobami psychicznymi. Natomiast rutynowe czynności związane z opieką nad psem lub kotem – na przykład karmienie i wyprowadzanie – rozpraszają i zakłócają negatywne uczucia oraz zwiększają interakcje społeczne. Korzyści te zmniejszają stres i samotność. Cenne jest również poczucie, że „bez względu na wszystko, moje zwierzę towarzyszące mnie kocha”. Jasne jest, że doceniając kogoś, zwierzę lub inną istotę ludzką, zyskuje się poczucie, że jest się kochanym, chronionym i cenionym ponad miarę. Wielu z nas miało szczęście doświadczyć daru, jakim jest bycie docenionym jako osoba. Tego poczucia bezwarunkowej miłości, które sprawia, że czujemy się głęboko cenieni i wartościowi. To uczucie jest znane na całym świecie, a w Walentynki szczególnie się na nim skupiamy.
Nie jestem pewien, czy kiedykolwiek będę w stanie wyrazić słowami wdzięczność za bezwarunkową miłość okazywaną mi przez Duke’a, psa, którego wzięliśmy ze schroniska. Ani nieograniczoną przyjemność, którą czerpię z obserwowania wszystkich zwierząt cieszących się po prostu życiem i przebywania w ich towarzystwie.
Jednak w gruncie rzeczy słowa nie mają znaczenia. Wszyscy wiemy, co napełnia nas radością. Dla mnie są to głęboka miłość i więź, które łączą mnie ze zwierzętami. Są dla mnie motywacją w pracy i w życiu. Na szczęście nie jestem w tym odosobniony. Oby nigdy się to nie zmieniło.