Jeśli mamy zapobiec katastrofie klimatycznej, globalne spożycie mięsa i nabiału musi się znacznie zmniejszyć - to jasny wniosek z naszego nowego raportu opublikowanego na COP26. Nawet gdyby udało się natychmiast powstrzymać emisje z paliw kopalnych, obecne trendy w globalnych systemach żywienia uniemożliwią osiągnięcie celu 1,5°C.
Dyskusje na temat zmian klimatu zdominowane są zwykle przez tematy paliw kopalnych, energii czy transportu. Opublikowany dzisiaj nasz raport „Przełamując tabu: dlaczego musimy zmienić sposób żywienia, by sprostać kryzysowi klimatycznemu”, pokazuje, że kluczowym czynnikiem napędzającym zmiany klimatyczne jest również intensywna hodowla zwierząt. Przedstawiamy w nim wyraźne naukowe argumenty, że jeśli nie ograniczymy znacznie globalnej konsumpcji mięsa i nabiału, nie będziemy w stanie uchronić się przed klimatyczną katastrofą i osiągnąć celów uzgodnionych w porozumieniu paryskim z 2015 roku. Nasz zdominowany przez produkty odzwierzęce system żywnościowy jest odpowiedzialny za jedną trzecią globalnych emisji gazów cieplarnianych.
Najważniejsze wnioski
Oto najważniejsze fakty i wnioski z raportu:
- Nasz globalny system żywnościowy jest odpowiedzialny za jedna trzecią wszystkich emisji gazów cieplarnianych – a 75% emisji w rolnictwie pochodzi od zwierząt hodowlanych.
- Emisje gazów cieplarnianych z sektora hodowlanego stanowią 14,5% całkowitej globalnej emisji spowodowanej przez człowieka. To więcej niż bezpośrednie emisje z transportu.
- Jeśli światowa konsumpcja mięsa i nabiału nie zostanie ograniczona, osiągnięcie celów porozumienia paryskiego będzie bardzo trudne. Nawet gdyby udało się natychmiast powstrzymać emisje z paliw kopalnych, obecne trendy w globalnych systemach żywienia uniemożliwiłyby osiągnięcie celu 1,5°C i utrudniłyby realizację celu 2°C.
- Redukcja mięsa i nabiału, a więc zmiany w naszym sposobie odżywiania mogą przyczynić się do osiągnięcia nawet 20% redukcji emisji potrzebnej do osiągnięcia celów porozumienia paryskiego.
- Rekomendujemy przekierowanie subwencji dla rolnictwa tak, aby nie wspierały już rolnictwa przemysłowego. Zamiast tego powinny być wykorzystywane do finansowania rolnictwa regeneracyjnego. Dla samych krajów OECD roczna suma takich subwencji wynosi obecnie ponad 600 mld dolarów rocznie.
- Rządy w krajach OECD (w tym w Polsce) i innych krajach o wysokim poziomie produkcji i konsumpcji mięsa, powinny wyznaczyć konkretne, krajowe cele dotyczące obniżenia spożycia mięsa.
- Krajowe wytyczne żywieniowe powinny zostać poszerzone o programy edukacyjne dotyczące nie tylko jakości żywienia, ale także emisji gazów cieplarnianych i innych aspektów dotyczących zrównoważonego rozwoju środowiska, w tym konsekwencji produkcji mięsa i nabiału.
- W krajach OECD (w tym w Polsce) i innych krajach o wysokim poziomie konsumpcji mięsa należy nałożyć podatek na mięso i nabiał pochodzące z przemysłowych hodowli. Istotne jest, aby cały dochód uzyskany z tego podatku został wykorzystany do obniżenia kosztów zdrowej żywności, której produkcja powoduje niskie emisji gazów cieplarnianych.
- Ze względu na wpływ żywności na klimat, instytucje publiczne powinny zagwarantować, by żywność i posiłki, które serwuje się w szkołach, szpitalach, domach opieki i innych placówkach, przyczyniały się do obniżenia emisji gazów cieplarnianych związanych z żywnością, a także zapewniały wysoką jakość odżywczą.
Nasz komentarz
- Jest dla mnie oburzające, że światowi przywódcy zbierają się na COP26, aby znaleźć rozwiązania dla zbliżającej się katastrofy klimatycznej, a ignorują z taką łatwością problem intensywnej hodowli zwierząt. Czas przełamać tabu: jeśli chcemy ratować naszą planetę, musimy w trybie pilnym znacznie ograniczyć globalne spożycie mięsa i nabiału. I potrzebujemy tu wsparcia rządowego w postaci spójnej strategii i polityki, która oznacza zmniejszenie hodowli zwierząt i zmianę nawyków żywieniowych. To także wyzwanie dla Polski, gdzie konsumuje się dwa razy tyle mięsa, niż wynosi średnia światowa. Do polskich władz musi dotrzeć, że zmiany są konieczne i jest to w interesie nas wszystkich. Polska normalność nie może być utożsamiana z jedzeniem kotletów i kiełbas, o czym coraz częściej wspominają ostatnio przedstawiciele naszego rządu. Czy naprawdę jesteśmy gotowi na ryzyko zniszczenia planety tylko dlatego, że nie możemy ograniczyć nadmiernego spożycia mięsa i nabiału?
– komentuje Małgorzata Szadkowska, prezeska naszej fundacji i ekspertka Koalicji Klimatycznej.