Opublikowane 24.07.2017
Osobom walczącym o prawa zwierząt hasło "Chiny" kojarzy się przede wszystkim z festiwalem psiego mięsa w Yulin. A jak wygląda sytuacja zwierząt hodowlanych? Fakty są porażające – prawie połowa świń na świecie hodowana i zjadana jest w Chinach, które są największym producentem na świecie mięsa wieprzowego, drobiu i jajek. Rocznie produkuje się tam 86 milionów ton mięsa, 30 milionów ton jajek i 38 milionów ton nabiału, a to i tak nie zaspokaja ogromnego zapotrzebowania na te produkty. Rząd wspiera więc rozwój i uprzemysłownienie dużych ferm, a import mięsa zza granicy drastycznie wzrasta. Co gorsza, do niedawna w języku chińskim po prostu nie istniało hasło "dobrostan zwierząt".
Taka właśnie jest rzeczywistość, z którą codziennie mierzy się nasz ambasador w Chinach, Jeff Zhou, z którym spotkaliśmy się w Londynie podczas ceremonii rozdania naszych nagród Good Farm Animal Welfare Awards (Nagrody dla Dobrych Praktyk w Hodowli). Nagrody te przyznajemy co roku firmom z branży spożywczej, które mają realny wpływ na życie milionów (nie przesadzamy, o czym poniżej!) zwierząt hodowlanych takich jak świnie, krowy, króliki czy kury. Doceniamy wysiłki firm, które szukają alternatywnych rozwiązań przy produkcji naszego jedzenia i tych, które starają się być coraz lepsze i bardziej etyczne, ponieważ nie chcą wspierać okrutnych praktyk stosowanych powszechnie na fermach przemysłowych. „Lepsze” rozwiązania to jednak zawsze dla nas droga do „najlepszego”, a sami chcielibyśmy widzieć tylko świat, w którym żadne zwierzęta nie będą cierpieć.
Co więc robimy w Chinach?
- działania i kampanie prowadzimy od 2005 roku, reprezentuje nas tam nasz wspaniały ambasador Jeff Zhou, z którym wywiad przeczytacie poniżej
- uważnie obserwujemy także sektor spożywczy i pierwsze nagrody przyznaliśmy w 2014 roku (były to nagrody dla producentów świń, którzy zdecydowali się zmienić warunki życia tych zwierząt i zmniejszyć tym samym ich cierpienie w hodowli)
- współpracujemy z organizacją wspieraną przez rząd: Międzynarodowym Komitetem Współpracy w zakresie Dobrostanu Zwierząt (ICCAW)
Dzięki tej współpracy udaje nam się poprawić standardy hodowli świń, drobiu i kur, ale także uwrażliwiać społeczeństwo i media na kwestie hodowli i dobrostanu zwierząt. Wspólny program, który prowadzimy w Chinach koncentruje się na edukacji, dzieleniu się informacjami i przeprowadzaniu wizyt na fermach. Celem jest pokazanie chińskim producentom, w jaki sposób mogą korzystać z lepszego systemu produkcji nie tracąc pieniędzy (które najczęściej są argumentem rolników przeciwko proponowanym zmianom), ale przede wszystkim jednocześnie nie zadając niepotrzebnego cierpienia zwierzętom i unikając okrutnych metod w ich hodowli.
A co udało nam się osiągnąć w ostatnim roku we współpracy z chińskimi producentami i firmami spożywczymi?
W tym roku nagrodziliśmy aż 29 chińskich firm, z czego ponad połowa, bo aż 14 – dla firm hodujących świnie. Dodatkowo warto wspomnieć, że 2 firmy z nich, w stosunku do ubiegłego roku, ponownie ulepszyły warunki hodowli zwierząt, co po prostu oznacza ciągłe doskonalenie i nieustające zmiany na lepsze. To właśnie takie decyzje firm cieszą nas najbardziej.
A jeśli zastanawiacie się jaki wpływ na konkretne zwierzęta mają nasze działania w Chinach (zwłaszcza nasza współpraca z branżą spożywczą) to z dumą możemy podać, że dzięki naszym działaniom w Chinach – odkąd przyznajemy nagrody – aż 92 miliony zwierząt żyją w lepszych warunkach! To tak, jakby dwie i pół Polski były zamieszkane przez same zwierzęta, które wcześniej żyły na fermach w ogromnym ścisku i cierpieniu, a dziś mogą żyć lepszym życiem i bez zbędnego okrucieństwa.
O tym, jak się zmienia podejście do zwierząt w Chinach, rozmawialiśmy z naszym przedstawicielem w Chinach. Przeczytajcie poniżej!
Jak to się stało, że zainteresowałeś się tematem praw zwierząt?
Jeff Zhou: Kiedy byłem dzieckiem, mieszkałem na wsi, a moja rodzina hodowała prawie wszystkie rodzaje zwierząt. Rodzina zawsze ignorowała moją troskę o nie, społeczeństwo było wtedy bardziej skupione na tym, żeby jakoś wykarmić ludzi. Mimo to, zawsze czułem się źle z tym, jak były traktowane i zabijane. Gdy przeprowadziliśmy się do miasta, nie mieliśmy już zwierząt, ale zacząłem wtedy zgłębiać ekologiczne i ekonomiczne aspekty hodowli. W 2005 roku zostałem wolontariuszem pierwszej w Chinach konferencji o prawach zwierząt i właśnie wtedy zacząłem pracować dla CIWF. To właśnie na tej konferencji przypomniałem sobie te wszystkie smutne chwile z dzieciństwa i postanowiłem, że muszę i chcę działać.
Jak obecnie wygląda hodowla w Chinach?
JZ: Na przestrzeni ostatnich dziesięcioleci Chiny bardzo dynamicznie się rozwijały. Owszem, nadal jest tu wiele małych ferm, zwłaszcza na terenach wiejskich i w górach, ale z racji bardzo dużej populacji, rosnącego zapotrzebowania na mięso i niedoboru gruntów rząd zachęca farmerów, by uprzemysławiali swoje hodowle. Te fermy zaopatrują teraz nie tylko duże, ale i mniejsze miasta – choć z zachodniego punktu widzenia wcale nie są takie małe.
Na czym głównie polega Twoja praca? Jaki wpływ na hodowlę w Chinach ma CIWF?
JZ: Staram się korzystać z każdej okazji, by zwiększać świadomość zwykłych ludzi, ale też wywierać nacisk na decydentów, zarówno ze świata polityki, jak i biznesu. Głównym zadaniem CIWF w Chinach jest właśnie rozpowszechnianie idei dobrostanu i praw zwierząt, wpływanie na producentów i sprawienie, że zwierzęta i ich dobro będą uznawane za wspólny problem całego społeczeństwa.
Jestem bardzo dumny, że CIWF stał się w Chinach rozpoznawalny jako główna organizacja działająca na rzecz zwierząt. Jesteśmy również jedyną organizacją, która uczestniczy w pracach nad pierwszym w historii kodeksem postępowania wobec zwierząt hodowlanych. Prowadzimy rozmowy z największymi producentami, jesteśmy też w kontakcie z naukowcami akademickimi i resortami rządowymi. Los milionów zwierząt hodowlanych zmienia się na lepsze dzięki naszym działaniom, a ta liczba stale rośnie.