Ikona wyszukiwania

Ziemia pod znakiem zapytania

News Section Icon Opublikowane 30.06.2017

environmental-protection-683437_1280.png

Jedzenie na talerzu przestało być sprawą prywatną. Co jemy, skąd to się bierze, w jaki sposób powstaje to pytania, którym ludzie poświęcają coraz większą uwagę. Już nie w zaciszu gabinetów dietetycznych czy na forach żywnościowych, ale w przestrzeni publicznej, mediach i nawet polityce. Dużo mówi się o tym, jak jedzenie wpływa na nasze zdrowie oraz co jest moralnie akceptowalne do nałożenia na talerz, a co nie.

Rośnie popularność diety pozbawionej produktów pochodzących ze zwierząt. Stale poszerza się paleta roślinnej żywności na sklepowych półkach, otwierane są kolejne lokale nieoferujące mięsa, w już istniejących pojawiają się opcje wegetariańskie, a w mediach często mówi się o akcjach takich jak bezmięsne poniedziałki. Coraz więcej osób angażuje się w działania wolontariackie na rzecz zwierząt, a tym samym dyskusja o ich losie i jego żywieniowym kontekście przenosi się na ulice. Wielu jedzących mięso reagują jednak na taką aktywność ze złością i poirytowaniem wobec zaglądania im do talerza.

Popularne w takich dyskusjach argumenty o tym, jak bekon jest smaczny i chrupiący są niczym innym jak ostrym kontrastem wobec usilnej próby moralnej dominacji prowadzonej przez różnych aktywistów na rzecz praw zwierząt. Tak jak nie trafia do każdego retoryka na temat zdrowia, tak i ta umoralniająca przynosi w pewnych przypadkach więcej złego niż dobrego. Jest jednak coś, co powinno przekonać jedzących mięso do rezygnacji ze swojej diety lub jej gruntownego zrewidowania. Nasz pomyślny byt, nie tylko zwierząt, zależy od tego czy środowisko ma się dobrze. Jeśli jednak dzieje się z nim źle to nas również nie uniknie spotkanie z konsekwnecjami. Zastanówmy się nad tym problemem przez chwilę.

chicken-1279141_1920.png

Na każdego człowieka na świecie przypadają około 3 kury hodowlane czyli w sumie będzie ich aż 20 miliardów. W przypadku bydła będzie to 1,4 miliarda zwierząt, a świni i owiec niewiele mniej, bo okrągły miliard. Zanim trafią na ludzkie talerze, same również muszą jeść i zaspokajać swoje pragnienie. Większość tych zwierząt nie widziała i nie zobaczy niczego więcej poza ścianami hali czy klatki, w której spędzają całe swoje życie. Tam też karmione są paszą, w której dominuje soja. 48 procent wyprodukowanych przez nas jadalnych płodów rolnych trafia różnymi drogami do hodowli przemysłowej. Oczywiście niemała populację bydła wypasa się również naturalnie, ale popyt na ich mięso powoduje, że pastwiska takie mają dzisiaj tendencję do systematycznej degradacji, gdzie zbyt duża liczba przeżuwaczy nie pozwala środowisku na odpowiednią regenerację.

Jakie nasze dietetyczne decyzje wpływają na emisje dwutlenku węgla? Według badania „Dietary greenhouse gas emissions of meat-eaters, fish-eaters, vegetarians and vegans in the UK” opublikowanego w naukowym czasopiśmie Climatic Change w 2014 roku, przejście z diety wysoko mięsnej na nisko powoduje redukcję śladu węglowego takiej osoby o 920 kg dwutlenku węgla na rok, a przejście na dietę wegetariańską zaoszczędzi aż 1230 kg dwutlenku węgla w skali roku.

agricultural-machine-1919021_1920.jpg

To, w jakim stanie jest gleba, powinno nas jak najbardziej interesować. Nie bez powodu w IX wieku zgodnie z zarządzeniem Karola Wielkiego rozpoczęto upowszechnianie płodozmianu w Europie. W tamtych czasach ludzie nie mieli jednak takich możliwości destrukcji środowiska, jaką mają dzisiaj. Tak duże zapotrzebowanie na paszę dla zwierząt odbija się negatywnie na stanie gleby. Celem sprostaniu wymagań hodowli przemysłowej na całym świecie wycina się lasy i osusza jeziora, aby stworzyć miejsce na nowe uprawy. Te już istniejące eksploatuje się jeszcze bardziej, z wykorzystaniem różnego rodzaju chemicznych wspomagaczy. Istny farmagedon o którym pisał Philip Lymbery w swojej książce o tym samym tytule. Monokultury soi ciągnące się po horyzont nie są już niczym niezwykłym. Hodowla i wypas bydła na terenie Amazoni, dla przykładu, odpowiedzialna jest pośrednio za ponad 12 procent deforestacji w ostatniej dekadzie jakie miały miejsce na całym świecie.

Gleba jest jednym z największych na świecie magazynem dwutlenku węgla. Pochłania ona go z rozkładających się drzew, roślin czy martwych zwierząt. Nie jest jednak w stanie robić tego, jeśli jest traktowana szeroką paletą środków chemicznych celem utrzymania monokultur i przyśpieszenia ich rozwoju. Ogromne stada wypasanego bydła, które oczyszczają glebę z wszelkiej roślinności na całej połaci, ale tutaj przynajmniej zwierzęta jedzą to z czego my nie korzystamy. Nie pomagają zmiany w jej strukturze jak masowe wycinki drzew i osuszanie zbiorników wodnych celem poszerzenia areału rolnego. Takie nieodpowiedzialne podejście może być opłakane w skutkach. Uszkodzona gleba z pochłaniacza zaczyna być obfitym emiterem dwutlenku węgla, a na co w epoce widocznych jak na dłoni zmian klimatu nie możemy dopuścić.

Nie można lepiej ująć całości problemu w jednym zdaniu niż zrobił to Stanisław Jerzy Lec. Pisał on, że ziemia to kropka pod znakiem zapytania. Pytanie już znamy. Kulinarne gusta* czy troska o ziemię, tą z małej, jak i dużej litery. Co wybierzecie – niejedzenie mięsa, ograniczenie jego źródeł do zwierząt wypasanych naturalnie czy rozbicie banku dwutlenku węgla?

Tekst: Michał Michałowski

Globe

Używasz przestarzałej przeglądarki, której nie obsługujemy. Uaktualnij swoją przeglądarkę, aby poprawić bezpieczeństwo.

Jeśli masz więcej pytań na ten temat lub inną sprawę, skontaktuj się z nami pod adresem kontakt@ciwf.pl. Na wszystkie pytania odpowiadamy w ciągu dwóch dni roboczych. Jednak ze względu na dużą liczbę korespondencji, jaką otrzymujemy, czasami może to potrwać nieco dłużej. Prosimy, poczekaj aż odpowiemy na Twoje pytanie. Ewentualnie, jeśli Twoje zapytanie jest pilne, możesz skontaktować się z nami bezpośrednio dzwoniąc pod numer +48 22 428 23 56  (od poniedziałku do piątku od 9 do 17:30).